sobota, 8 lutego 2014

ROZDZIAŁ 7 - Pierwsze uczucie

Perrie's POV
Teraz już nie byliśmy na terenie szkoły...

Chłopak szedł przodem prowadząc mnie. Szliśmy 
ścieżką, gdy nagle poczułam jak piasek wsypuje 
mi się do conversów. Znaleźliśmy się na 
małej plaży. W oddali było widać jak 
promienie słońca odbijają się od powierzchni wody.
Nikogo tutaj nie było.
- Mało osób zna to miejsce. - powiedział chłopak jakby czytał mi w myślach.
Louis się zatrzymał i ściągnął buty.
Zrobiłam to samo i wzięłam je do ręki. 
Wiatr wiał w moją twarz, moje włosy unosiły się również pod jego wpływem, gdy w końcu przeniósł je na moje plecy. 
Weszliśmy na drewniany pomost. 
Położyłam torbę i buty na ziemi. 
 Szturchnęłam lekko chłopaka. Zachwiał się na jednej nodze.
- Ej! Bo ja cię tam zaraz wrzucę! - powiedział próbując się bronić. 
- Nie wrzucisz! - odpowiedziałam pewna siebie. 
Chłopak podszedł bliżej i trącił mnie lekko biodrem, ale na tyle mocno bym znalazła się pod wodą. Poczułam jak zimna woda obmywa moje ciało.
Postanowiłam nie dać mu za wygraną i zrobić mały żart, więc pod wodą przemieściłam się pod pomost.
- Perrie?
Po chwili usłyszałam chłopaka głos. Zagryzłam wargi próbując się nie śmiać. 
- Perrie?! - powtórzył głośniej. 
- Cholera! - przeklnął i zaczął wyciągać 
wszystkie najcenniejsze rzeczy z kieszeni. Gwałtownie rozpinał guziki koszuli i jednym ruchem zdjął ją z siebie. Usłyszałam jak chłopak wskakuje do wody. 
Złapałam wdech i zanurzyłam się znowu. 
Brunet co chwilę się wynurzał i rozglądał wokół, po czym ponownie nurkował.
- Perrie!! 
Podpłynęłam i znalazłam się za chłopakiem.
Teraz przed oczami miałam jego umięśnione plecy. 
Delikatnie rękami objęłam jego szyję i automatycznie znalazłam się na jego plecach, wciągając go pod wodę.
Szybko wynurzyłam się z powrotem.
Zaczęłam głośno się śmiać gdy chłopak nagle pojawił się przede mną. 
- To nie było śmieszne! - powiedział, ocierając twarz z wody.
Ja nadal nie przestawałam się śmiać. 
- A no widzisz! Teraz już wiesz, że 
ze mną nie wolno zadzierać - powiedziałam bardzo pewna siebie.
- Wystraszyłem się.. - dodał nieco ciszej i zrobił się bardzo poważny.
Spoważniałam również, nie wiedząc co teraz zrobić.
Zmagając się z wodą podeszłam do chłopaka. Położyłam rękę na jego ramieniu.
- Przepraszam.. - powiedziałam, gdy on nagle złapał mnie za biodra i przerzucił przez ramię.
- To teraz już wiesz, że ze mną również się nie zadziera. 
- aaa Louis! puść mnie! - powiedziałam śmiejąc się. 
Zaczęłam uderzać dłońmi o jego plecy, myśląc że to mi coś da. 
Kiedy wyszliśmy z wody chłopak nachylił się do przodu tak abym mogła stanąć na nogach. 
Szturchnęłam go lekko w ramię.
- Nigdy więcej mi tak nie rób! 
Chłopak zaśmiał się. 
- A ty mnie nigdy więcej tak nie strasz - powiedział, po czym palcem wskazującym uniósł lekko moją brodę. 
- Zaczekaj tutaj chwilkę, dobrze? - powiedział retorycznie i zaczął kierować się w stronę lasku, po czym zniknął z mojego punktu widzenia. 
Zaczęłam drżeć, więc usiadłam na piasku. 
Skuliłam nogi próbując się troszkę ogrzać. 
Zastanawiałam się gdzie chłopak poszedł. 
Nie znałam go z tej strony. Pierwsze moje wrażenie było zupełnie inne, a teraz? Tak świetnie się bawię. To miejsce było, jak z marzeń. Byłam prze szczęśliwa. Chłopak bardzo mi imponował. Znam go nie całe dwa dni, a mamy tyle tematów do rozmowy. Zastanawiałam się też czego on chciał.. może jest podrywaczem? I jestem kolejną dziewczyną, którą tu przyprowadził i na której stosuje te same gierki? Nie wiem, ale czas pokaże jaki na prawdę jest.
Moje myśli przerwało mi ciepło które poczułam na plecach. Był to ręcznik który nałożył na mnie Lou.
- Dziękuję - powiedziałam przesyłając mu ciepły uśmiech. 
Złapałam za dwa rogi i nakryłam się nim jeszcze bardziej.
Chłopak usiadł blisko mnie i położył koszyk z jedzeniem na piasku. 
- Głodna jesteś? - zapytał. 
Na co ja lekko przytaknęłam. 
- Mam tutaj jakieś jabłka, banany, pomarańcze i sok z grejpfruta. - mówił wyciągając po kolei z koszyka. 
- Jejku, dziękuję. Skąd ty to wszystko masz?
- A no widzisz. Trzeba być przygotowanym. - lekko się zaśmiał.
Chłopak zauważył, że drżę więc objął mnie ramieniem. Potarł dłonią kilka razy moje plecy, próbując mnie ogrzać. 
Drugą ręką sięgnął do koszyka i wyciągnął jabłko. Odgryzł kawałek i spojrzał na mnie. Jednym ruchem przyłożył owoc do moich ust. Delikatnie wzięłam kęsa.
- Mm jakie słodkie - dodałam z pełną buzią.
Chłopak co jakiś czas pocierał moje plecy.
Czułam się przy nim na prawdę dobrze.
Nie mam pojęcia czemu umówiłam się z pierwszym lepszym chłopakiem, lecz 
tego nie żałuje. 

*** 
Niebo zaczęło się robić troszkę szare. 
- Zbieramy się? - zapytał chłopak.
- No.. w sumie możemy. 
Wstałam, rękami otrzepałam tyłek z piasku i ruszyłam w stronę pomostu by zabrać stamtąd nasze buty, które wcześniej tam zostawiliśmy. 
Zwinnym ruchem złapałam obie pary za sznurówki oraz wzięłam torbę i wróciłam się do chłopaka. Czekał trzymając koszyk i patrzył na mnie. Kiedy byliśmy już na ścieżce oboje założyliśmy buty i ruszyliśmy w stronę płotu. 

Znaleźliśmy się już na terenie szkoły, poczułam jak chłopak delikatnie wziął moją dłoń i splótł nasze palce. Nie sprzeciwiałam się.
On był bardzo pewny siebie. Nie chciał na nic czekać, dlatego wszystko działo się tak szybko.

  Większość ludzi postrzega go jako złego człowieka, ale on taki nie jest.. zdążyłam się o tym przekonać w ciągu tych dwóch dni, po tym jak przy mnie się rozpłakał czy tak jak teraz mnie traktuje. Nie bałam się go mimo tak groźnego wyrazu twarzy, jego wytatuowanych rąk czy kolczyków. Wręcz przeciwnie, jego obecność dawała mi poczucie bezpieczeństwa. 

Doszliśmy do głównego wejścia do szkoły, chłopak pchnął drzwi i weszliśmy do budynku.
Staliśmy na holu.
Było słychać głosy dochodzące z pokoju gdzie najczęściej spędzano czas wolny.
- Idziemy zobaczyć co tam się dzieje? - zapytał Louis.
- Nie, wiesz co ja już pójdę do siebie, jestem trochę zmęczona, ale jak chcesz to idź.
- Dobrze, w takim razie najpierw Cię odprowadzę.
- Okej. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Weszliśmy po długich schodach na piętro.
Zatrzymaliśmy się pod moim pokojem.
- Świetnie się dziś bawiłam. - powiedziałam i plecami oparłam się o drewniane drzwi.
- Ja również. - odpowiedział.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. - dodał, po czym położył rękę na drzwiach tuż nad moją głową, tym samym zmniejszając dystans między nami.
Chłopak uważnie mi się przyglądał.
W końcu spojrzał mi w oczy i zaczął się jeszcze bardziej do mnie przybliżać.
Nasze usta dzieliły jedynie kilka centymetrów..

***
Hej kochani!
Ostatnio udało Nam się dobić do 10 komentarzy!
Bardzo się z tego powodu cieszymy!
Dziś troszkę krótszy rozdział, ale mamy nadzieję, że Wam się podoba.
Bardzo zależy Nam na waszej opinii, dlatego jeśli przeczytałeś rozdział, proszę zostaw komentarz.
Kolejny rozdział pojawi się jeśli pod postem będzie 12 komentarzy.

Chciałyśmy Was jeszcze zaprosić na naszego nowego bloga o modzie:  KLIK
Być może znajdziecie tam coś w sam raz dla siebie :)

sobota, 1 lutego 2014

ROZDZIAŁ 6

Selena's POV
-Ekhem - odchrząknęła dziewczyna stojąca przy wejściu do 'teatru'...

Oboje spojrzeliśmy w jej stronę.
Speszona automatycznie puściłam rękę Caspra i odsunęłam się od niego.
Dziewczyna zaczęła iść w naszym kierunku.
- Hej Justin, tak długo się nie widzieliśmy! - powiedziała po
czym przyciągnęła chłopaka do siebie i mocno przytuliła.
- O, tak cześć Taylor. - odpowiedział i delikatnie odwzajemnił uścisk.
- A my się chyba jeszcze nie poznałyśmy, jestem Taylor. - powiedziała
sztucznie się uśmiechając i wyciągnęła smukłą dłoń w moją stronę, a drugą trzymała na biodrze.
- Selena - powiedziałam chwytając ją.
- Jak u Ciebie Justin? Jak wakacje? Opowiadaj wszystko! - powiedziała
udając radosną i znowu skupiając całą swoją uwagę na brunecie.
Nie chciałam im przeszkadzać więc powoli zaczęłam się wycofywać.
Byli dalej zajęci sobą, kiedy schodziłam po drewnianych schodkach od sceny.
- Dobrze. - odpowiedział szukając mnie wzrokiem.
- Ale opowiedz mi coś więcej! - przerwała mu, zmuszając by patrzył na nią.
- Camila, przepraszam, ale muszę już iść - odpowiedział brunet, na co dziewczyna
 lekko się oburzyła.
- Poczekaj Sel- dodał, po czym usłyszałam za sobą jego kroki.
Zatrzymałam się i poczułam jak chłopak obejmuje mnie w pasie.
To było na prawdę miłe z jego strony. 

Szliśmy długim korytarzem w stronę stołówki, po czym zauważyłam Perrie i Louis'a.
- Hejka! - podchodząc do nich przywitałam się.
- O cześć! - powiedziała siostra.
- Cześć! Siemka stary - powiedział Justin, przybijając piątkę Louis'owi.
- I jak zwiedzanie? - zapytałam.
- A no świetnie! Louis wiele mi pokazał, opowiedział.. - popatrzyłam
znacząco na chłopaka na co on słodko się uśmiechnął.
Justin pchnął drzwi i puścił nas przodem, weszliśmy na stołówkę.
- O, tam siedzą chłopaki, dosiądziecie się? - zapytał Louis.
- Jasne, zaraz przyjdziemy - powiedziała Perrie.
Z siostrą podeszłyśmy do baru i wzięłyśmy swój obiad.
Ja wzięłam grecką sałatkę a Pezz risotto i poszłyśmy usiąść z chłopakami.

***

Perrie's POV
Matko boska, w co ja się ubiorę?
Chodziłam po pokoju i przeglądałam rzeczy, które ze sobą zabrałam.
Selena gdzieś zniknęła, a Margaret jest u koleżanki.
Widocznie jestem zdana na siebie.
Na nic nie mogłam się zdecydować.
W końcu wyciągnęłam z szafy bluzkę w kwiatki i czarne rurki.

Uznałam, że wyglądam w miarę dobrze, a czasu nie zostało mi wiele dlatego wybiorę ten zestaw.
Weszłam do łazienki i podmalowałam rzęsy, lekko zakręciłam włosy i w sumie byłam gotowa.
Jeszcze tylko potrzebowałam czyjejś opinii na temat mojego wyglądu, dlatego postanowiłam, że
pójdę poszukać Seleny.
Stanęłam pod pokojem 696, gdzie mieszkał Zayn, Louis i Harry.
Zapukałam do drzwi, po czym zobaczyłam Zayn'a stojącego w samym dresie.
- Hej Perrie - powiedział i patrzył na mnie zdziwiony.
- Hej Zayn, chciałam zapytać czy jest tutaj moja siostra. - chłopak przeleciał wzrokiem po całej mojej sylwetce.
- Nie, tutaj jej nie ma.. a coś się stało?
- Chciałam się jej tylko zapytać jak wyglądam, bo zaraz wychodzę. - odpowiedziałam
mu lekko się rumieniąc.
- Wyglądasz...- nie kończąc przyłożył pięść ręki do ust i lekko odchrząknął.
- Wyglądasz niesamowicie. - odpowiedział już trochę pewniej.
- Dziękuję. - powiedziałam nieco ciszej.
- To ja już pójdę.. - powiedziałam nieśmiało i tym samym przerwałam niezręczną chwile ciszy. 
- Okej.. to na razie - odpowiedział
chłopak, po czym nie spuszczając 
ze mnie wzroku zamknął drzwi.

Zayn's POV
Podszedłem do stolika, wziąłem pilota, włączyłem telewizor i usiadłem na kanapie. 
Perrie jest niesamowita.. moją głowę 
zajęła myśl o tej jednej dziewczynie. 
Nigdy nie patrzyłem na nią w 
ten sposób. Jej uśmiech, jej głos, 
jej śmiech.. 
- Zayn!
Usłyszałem głos Louis'a, który wyrwał mnie z zamyślenia. 
- Co jest Lou? - zapytałem. 
Wyszedł z łazienki w koszuli i czarnych spodniach. Rozglądając się po pokoju
zapytał: 
- Widziałeś gdzieś mój zegarek? 
- A nie ma go na biurku? - odpowiedziałem
pytaniem. 
- Dobra, mam. 
- Co ty stary taki zestresowany jesteś? 
- Em.. jakoś tak - odpowiedział, zakładając bardzo szybko zegarek na rękę. 
- Wyluzuj! Haha.
- Umówiłem się z Perrie, to może przez to - powiedział śmiejąc się. 
- Z Perrie? - zapytałem nieco zdziwiony.
Nie myślałem, że taka dziewczyna jak ona umówiłaby się z nim.
Szczególnie po tym jak ostatnio się zachował - chyba nie była zachwycona.
- Tak.
- Aha - odpowiedziałem oschle. 
- Coś nie tak? 
- Nie wszystko ok - powiedziałem
biorąc paczkę papierosów, po czym
wyszedłem na balkon zapalić.


Perrie's POV
- Dobra to ja idę - powiedziałam zakładając torebkę na ramie. 
- Baw się dobrze! A potem mi 
wszystko opowiesz! - odpowiedziała
siostra, podchodząc i dając 
mi buziaka w policzek. 
- I mi tez! - krzyknęła Margaret z 
łazienki. 
- Dobrze! Opowiem Wam wszystko! Ale bez szczegółów - dodałam śmiejąc się. 
- Idź już bo się spóźnisz! - poganiała
mnie Selena.
Otworzyłam drzwi i wyszłam.
Byłam bardzo zestresowana. Bałam
się spotkania z Louisem. Nie wiedziałam czego się po nim spodziewać, jak będzie się zachowywać.
W drodze na stołówkę mówił mi, żebym czekała
na niego na holu, dlatego poszłam w tamtym kierunku.
Kiedy już tam dotarłam nie było go jeszcze.
Czekałam cierpliwie i rozmyślałam.
Byłam spięta i jednocześnie bardzo podekscytowana.

- Perrie? - usłyszałam za sobą męski ton.
Odwróciłam się w stronę z której dobiegł głos.
Przede mną stał Louis.
- Hej - powiedziałam zaskoczona.


- Hej, wyglądasz ślicznie. - powiedział z uśmiechem.
- Dziękuję.
Zbliżył się do mnie. Po chwili zza
pleców wyciągnął czerwoną
różę. 
Na moje usta wkradł się uśmiech. 
- Proszę, to dla Ciebie.
- Dziękuję, jest piękna! - powiedziałam 
po czym do nosa delikatnie przyłożyłam kwiatka i 
powąchałam.
- To co? Idziemy? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam i skierowaliśmy się do tylnego wyjścia ze szkoły.
Chłopak otworzył drewniane drzwi i puścił mnie przodem, a zaraz potem wyszedł za mną.
Szliśmy ścieżką do parku, który znajdował się na terenie szkoły, kiedy chłopak zapytał:
- Jesteś z Polski, tak?
- Tak.
- Dlaczego tu przyjechałaś?
- Mamy tu wujka z Sel i tak się składa, że ma firmę z instrumentami, która współpracuje z tą szkołą.
Wie, że jesteśmy 'artystkami', dlatego zaproponował wyjazd tutaj, żebyśmy mogły dalej się uczyć, ćwiczyć
 język i przy okazji rozwijać swoje pasje.
- Tak? To świetnie, a śpiewałaś gdzieś wcześniej?
- Śpiewanie pod prysznicem też się liczy? - zapytałam.
- Tak, też - odpowiedział i oboje zachichotaliśmy.
Doszliśmy do parku. Stała tam niewielka drewniana ławeczka na, której usiedliśmy.
Louis miał na sobie koszulę z krótkim rękawem, która odsłaniała jego wytatuowane ręce.
Zaczęłam się przyglądać jego tatuażom.
Chłopak to zauważył i uśmiechnął się do mnie.
- Mógłbyś mi powiedzieć co one oznaczają? - poprosiłam.
- Jasne, no więc ten.. - powiedział wskazując na stary aparat - to jest Polaroid, mój pierwszy aparat,
to od niego zaczęła się moja przygoda ze zdjęciami.
- Ten.. - mówił dalej wskazując na kolejny tatuaż. - ten ptak oznacza wolność.
- A ten napis jest po arabsku. - powiedział i wskazał na napis لا أحد يموت عذراء، حياة الملاعين لنا جميعا - oznacza 'Nikt nie umiera bez utraty dziewictwa, życie pierdoli nas wszystkich.'
- A ten.. sama wiesz. - powiedział i wskazał na napis 'Drake'
- Tak wiem. - odpowiedziałam i delikatnie kciukiem przejechałam po miejscu, w którym znajdował się tatuaż.
- Reszta moich tatuaży to same gryzmoły, nie mają jakiegoś większego znaczenia.- powiedział.
Jeszcze jeden z nich szczególnie przykuł moją uwagę
Chłopak o nim nie mówił, ale wydawało mi się że to nie był tylko rysunek.
 Ale nie chciałam go o to wypytywać.
- Nauczyciele nie mieli nic przeciwko tym tatuażom? - zapytałam.
- Mieli, jasne, dyrektorka groziła, że wyrzuci mnie ze szkoły, ale teraz już nikt nie zwraca na to uwagi.
Poza tym już nie tylko ja jej mam. - mówił z uśmiechem.
- A co chcesz sobie zrobić? - zapytał.
- Tak, kiedyś chciałabym jakiś mieć, ale jeszcze nie wiem jaki. - odpowiedziałam.
- Znam fajne studio tatuaży, możemy się tam wybrać, jeśli się zdecydujesz - powiedział z uśmiechem.
- Okej.
Chłopak siedział wygodnie na ławce i patrzył w niebo.
- Patrz, tamta chmura wygląda jak smok. - odezwał się przerywając chwilę ciszy.
- Faktycznie! - powiedziałam ze śmiechem.
- A tamta jak łyżka! - dodałam.
- A ta przypomina mi Ciebie. - powiedział żartobliwie.
- Ej! - odpowiedziałam i szturchnęłam go w ramie.
- Przejdziesz przez płot? - zapytał.
- Skąd to pytanie?
- Chodź ze mną. - powiedział chłopak, po czym wstał i wziął mnie za rękę.
Szliśmy między drzewami coraz bardziej oddalając się od szkoły.
Po chwili zatrzymaliśmy się przy wysokim płocie.
- Idziesz pierwsza czy ja mam iść? - zapytał.
- A gdzie idziemy?
- Zaraz zobaczysz. - powiedział znów pokazując szereg swoich białych i prostych zębów.
- Dobra ja pójdę pierwszy.
Chłopak złapał się rękoma, za odstające na górze części.
Jedną nogą oparł się tak, aby unieść swoje ciało.
Jego mięśnie napięły się, a on był już na płocie.
Po czym drugą nogę przełożył i znalazł się po drugiej stronie.
- No dawaj Perrie, teraz ty - powiedział.
- Okej.
Odetchnęłam i zrobiłam to samo co Louis. Złapałam się za górne części i
po chwili byłam już na górze. Przełożyłam nogę i znalazłam się
obrócona tyłem do chłopaka. Poczułam jego duże dłonie
na moich biodrach, które pomogły mi zejść.
- Dziękuję - powiedziałam lekko zawstydzona.
Teraz już nie byliśmy na terenie szkoły...

***
I jak Wam się podoba rozdział? Jak myślicie gdzie Mike zaprowadzi Ari?
Postaramy się dodawać częściej rozdziały, ale też musimy wiedzieć
że mamy dla kogo pisać.

Więc dodamy  7 rozdział jeśli będzie powyżej 10 komentarzy. 
Wasza opinia jest dla nas bardzo ważna, dlatego
piszcie wszystko co myślicie na temat opowiadania.

Dziękujemy również tym, którzy cały czas z nami są!
Pozdrawiamy! <3